środa, 7 maja 2008

U podnóża Mont Blanc

Niewątpliwie jedną z największych atrakcji Włoch są góry. Nadają one malowniczy charakter całemu półwyspowi apenińskiemu. Turyn leży u podnóża Alp. W dni „bez smogu” z miasta możemy podziwiać szczyty Alp nadmorskich, koptyjskich, itd. W szczególności wyrażenie widać piramidalny szczyt Monte Viso. Najbliżej Turynu znajduję się dolina Susa. Tam znajdziemy kilka znanych ośrodków narciarskich, tam odbywały się zawody olimpijskie w 2006 r. Z Turynu łatwo jest też dostać się do jednej z najpiękniejszych dolin alpejskich, doliny Aosty. Jest to region posiadający autonomię, jego stolicą jest Aosta. W regionie tym znajdują się jedne z dwóch najbardziej znanych masywów górskich, masyw Mont Blanc oraz masyw Mont Cervino (słynny Matterhorn). Na południu regionu roztacza się bajecznie piękny park narodowy Grand Paradiso.

W długi weekend kwietniowo-majowy (we Włoszech 25 kwietnia i 1 Maja to święta państwowe) odwiedziła mnie moja Agą. Zaplanowaliśmy sobie jednodniową wycieczkę w góry. Początkowo myślałem o dolinie Susa. Nie chcieliśmy pokonywać żadnego szlaku górskiego, nie mieliśmy na to czasu, a i warunki wciąż są dość trudne (śnieg itd.). Mój plan był następujący: pojechać do jakiejś górskiej miejscowości, pozwiedzać ją, ewentualnie pospacerować po okolicy. Moi włoscy znajomi zasugerowali mi dolinę Aosty, wraz z Aostą i snobistycznym kurortem Courmayeur.

Aosta to stare rzymskie, a potem znane średniowieczne miasto. Do dziś zachowały się szczątki teatru rzymskiego. W niezłym stanie zachował się łuk triumfalny Porta Pretoria. Generalnie starówka miasta wygląda jak zakonserwowana próbka średniowiecznego budownictwa. Natomiast Courmayeur jest znanym ośrodkiem narciarskim leżącym u pod nurza Mont Blanc. Z naszej perspektywy największą atrakcją tej miejscowości była kolejka linowa (www.montebianco.com), przechodząc wzdłuż masywu Mont Blanc z miejscowości La Palud pod Courmayeur do Chamonix. Kolejka w najwyższym punkcie wznosi się na 3777 m.n.p.m. Można wyruszyć z La Palud do Chamonix i wrócić autobusem 11 kilometrowym tunelem pod masywem Mont Blanc. Przejazd kolejką stał się głównym celem naszej wycieczki.

Wybraliśmy się pociągiem z Turynu do Aosty. Wyruszyliśmy o 9.25. Bilet dla jednej osoby kosztuję 7.35 EU. Droga jest niezmiernie malownicza, wjeżdżając do doliny, z obydwu stron podziwialiśmy ośnieżone szczyty gór. Prawie w każdej mijanej miejscowości, odnotowywaliśmy piękny średniowieczny zamek. Po około 2 godzinach byliśmy w Aoście.

Na placu Emilio Chanoux n. 45 zasięgnęliśmy informacji w biurze turystycznym, zaopatrzono nas w darmowy plan Aosty, poinformowano nas ogólnie o kolejce linowej. Dostaliśmy także rozkład jazdy autobusów. Okazało się, że następny autobus do Courmayeur odjeżdża za około 1.5 godziny. Czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzanie Aosty. Spacerując wzdłuż murów rzymskich i dotarliśmy do kolegiaty Pietro e Orso. Święty Orso jest patronem miasta. Warto wejść do środka i zwrócić uwagę na mozaikową podłogę. Obok kościoła znajdują się zabytkowe krużganki, niestety nie wolno ich fotografować. Naprzeciwko kolegiaty rośnie ponad 480 letnia akacja. kolegiata, została zbudowana w X w. Potem była przebudowywana, co łatwo można zauważyć stojąc od frontu kościoła. Z kolegiaty udaliśmy się do ruin Teatro Romano. Stad widać wierze katedry, którą też warto zobaczyć. Ta budowla, podobnie jakWarto zaznaczyć, że Turyńska karta muzealna pozwala na wejście również do kilku muzeów w Aoście. Niech mi będzie wolno jeszcze wspomnieć, że z Aosty roztacza się doskonały widok na okoliczne szczyt i stoki alpejskie. Jedn z wyciągów narciarskiego jest usytuowana nie daleko dworca kolejowego.

O 12.20 wyruszyliśmy autobusem do Courmayeur (cena jednego biletu to 3.10 EU). W każdej mijanej miejscowości odnotowaliśmy przepiękny zamek. Po niespełna godzinie byliśmy na miejscu, okazało się, że La Palud jest jakieś kilka kilometrów wyżej. Na dworcu autobusowym nie mogliśmy znaleźć rozkładu jazdy autobusów. Informacja turystyczna (mieści się na dworcu autobusowym) była zamknięta (otworzyli ją dopiero popołudniu). Ku naszemu olbrzymiemu rozczarowaniu pracownik najbliższego baru powiedział mi, że kolejka dziś nie kursuje. Mimo wszystko postanowiliśmy udać się na piechotę do La Palud. Droga widzie pod górę, stronie drogi. Tego dnia chmury tylko na chwile go odsłoniły. Od pewnego miejsca mogliśmy podziwiać czoło lodowca Brenva spływającego z Mont Blanc. Po ponad godzinie byliśmy w La Palud. Gdzie ku naszej radości dowiedzieliśmy się, że kolejka jest czynna. Niestety okazało się, że na pełną wycieczkę (do Chamonix) jest już za późno. Bilet pełnej wycieczki to koszt 87 EU za jedną osobę, cena uwzględnia autobus powrotny. Zdecydowaliśmy się na wjazd do ostatniej stacji po włoskiej stronie masywu - stacji Point Helbronner (3462 m.n.p.m) – koszt dwu biletów to ponad 50 EU. Najpierw wjeżdżaliśmy w pewnym momencie można dostrzec Mont Blanc znajduje się on po lewej wagonikiem do stacji Pavillon du Mont Frety (2173 m.n.p.m). W tej części kolejki, liny zawieszone są miedzy kilkoma słupami. Następnie przesiadaliśmy się do niewielkiego wagoniku, który przeciągany jest na linie pomiędzy Pavillon du Mont Frety, a stacją Refuge Torino (3335 m.n.p.m). Na kolejnej stacji przesiedliśmy się do jeszcze mniejszego wagoniku idużym przestronnym dosłownie wciągnięto nas do ostatniej stacji po stronie włoskiej Punta Helbronner. Wyszliśmy na taras widokowy, gdzie roztaczał się przepiękny widok, stąd narciarze zjeżdżają na stronę Francuzką, do Chamonix.

Wydaję się, że najbardziej emocjonująca jest jazda kolejką pomiędzy ostatnią stacja włoską, a Aiguille du Midi (3842 m.n.p.m) jest to dystans około 5 km. Kolejki przez 0.5 h suną po linie zawieszonej pomiędzy obydwoma stacjami, lina te jest podwieszona o jeden z pobliskich szczytów. Pod trasą kolejki znajduję się lodowiec zwany „wielkim zębem”. Będący też nieograniczoną nartostradą.

Cóż, następnym razem pojedzimy aż do Chamonix (może na nartach). Wróciliśmy do La Palud, a potem na nogach do Courmayeur. Niestety było już po 16 i wszystkie restauracje były zamknięte (we Włoszech restauracje itd. są czynne w porze obiadu od ok. 11.30 do 15, a potem w porze kolacji 19-22.30). Zatem oczekując na autobus wypiliśmy kawę. Przybyliśmy do Aosty 5 minut przed odjazdem pociągu do Turynu. Na szczęście bilety miałem już zakupione, a z dworca autobusowego jest jakieś 2 minuty spacerkiem do stacji kolejowej.

Kwadrans przed 21 byliśmy z powrotem w Turynie.